Zabawa jeszcze potrwa, ale czy starczy na nią kasy?

Mimo, że za odwołaniem burmistrza zagłosowało 97% tych co poszli do referendum Dariusz Urbański pozostaje na stanowisku. Warto jednak podkreślić, że do urn poszło 3650 mieszkańców, nie trzech czy nawet 10 awanturników politycznych, bo takiego „sympatycznego” określenia używał burmistrz, czyli całkiem spora liczba mieszkańców
chcących zmian, czy może po prostu normalności.

Autor_artykulu
Marcin Buliński

W swoim pierwszym wystąpieniu po referendum burmistrz stwierdził: „dziękuję wszystkim tym, którzy nie wzięli udziału w awanturze politycznej”. Krótko mówiąc ci, którzy skorzystali ze swojego demokratycznego, obywatelskiego prawa, w liczbie 3650 mieszkańców są awanturnikami politycznymi. Wstydźcie się! Podsumowując minione lato można powiedzieć – przynajmniej coś się działo! No i owszem, wysyp imprez przedreferendalnych, odpraw burmistrza z podległymi jednostkami – „bo jak pójdziecie na referendum, no to wicie, rozumicie
…” i innych atrakcji był spory. Do tego zaprzęgnięty został cały aparat propagandowy z zastępcą burmistrza Radosławem Szpotem i Damianem Dubiną na czele. Ten ostatni pełnił funkcję oficera politycznego, a nawet czasem ochroniarza, zasłaniając swego szefa własną
piersią przed złym redaktorem. Do tego wzywanie do bojkotu i „chowanie” informacji o referendum, na które zwrócił nawet uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich.
Jeszcze na koniec, parę dni przed referendum pojawiła się prawdziwa bomba – „jak odwołacie burmistrza
to przyjdzie zły komisarz”. No cóż kiedyś straszyło się dzieci czarną wołgą, a dziś straszy się komisarzem.
Przy okazji kwitło bajkopisarstwo, czego przykładem jest radny Leszek Sommerfeld piszący, że to jemu z Dariuszem Urbańskim zawdzięczamy przystanek kolejowy przy osiedlu Łopuchowo. Było też parę groteskowych sytuacji, takich
jak pakiet prezentów wręczony sołtysom podczas dożynek, wśród których był ręcznik kąpielowy z herbem gminy. Podobno sołtyski zastanawiały się jak z niego korzystać żeby nie sprofanować herbu wycierając się tu i ówdzie. No, ale w końcu szef gminnej promocji zamawiając gadżety miał inne rzeczy na głowie, a nie takie tam drobiazgi. Padło też wiele obietnic inwestycyjnych, których nie sposób tu wymienić bo lista jest długa (gorzej z budżetem, bo ten akurat jest
„krótki”). Cieszymy się, że burmistrz jednak bierze nasze zdanie pod uwagę, bo pojawiła się tam modernizacja boisk przy szkole nr 2, modernizacja stadionu, remont dworców kolejowych w Murowanej Goślinie i Łopuchowie, a nawet remont pałacu. Można? Można! Wystarczy ogłosić referendum. Póki co wracamy do rzeczywistości, już nie tej wirtualnej stworzonej na potrzeby utrzymania stołka. Jak śpiewał kiedyś Wojciech Młynarski „Róbmy swoje (…). Niejedną jeszcze paranoję przetrzymać przyjdzie robiąc swoje (…)”.
My robimy i będziemy robić.

Powrót na górę